INDONEZJA

RINCA – SMOKI Z KOMODO

Jednym z punktów programu w czasie wyjazdu do Indonezji miało być spotkanie ze Smokami z Komodo. Bardzo mnie to ucieszyło i od razu przypomniałam sobie lekcję przyrody omawianą z moim dzieckiem, na której to obydwoje dowiedzieliśmy się kilku faktów na temat waranów. Z zainteresowaniem czytaliśmy, że są to największe współcześnie żyjące jaszczurki, których długość dochodzi do 3 metrów, a waga dorosłego osobnika mieści się w przedziale 80-90 kg. Maksymalny ciężar dotyczy samca, samice są dużo mniejsze.

Chyba tylko tyle wiadomości było na lekcji, którą przerobiliśmy, albo tylko tyle zapamiętałam. To stanowczo zbyt mało o tych -naj jaszczurkach. Więcej informacji zaczerpnęłam przeglądając internet i dowiedziałam się z niego, że warany nie mają naturalnych wrogów. Co najwyżej mogą być zagrożeniem same dla siebie, gdyż są kanibalami – dorosły osobnik może zjeść młodego. Żywią się głównie padliną, ptakami i ich jajami oraz ssakami. Potrafią z zasadzki zaatakować jelenia, bawoła wodnego i pochłonąć na raz pokarm odpowiadający 80% ich wagi. Taka ilość pożywienia wystarcza im na miesiąc.

Zdarzały się przypadki, kiedy to my ludzie stawaliśmy się pokarmem waranów. Jeśli jednak umiemy szybko biegać – ponad 20 km/h, to możemy czuć się w ich towarzystwie w miarę spokojnie, gdyż jaszczurki potrafią przemieszczać się na krótkim odcinku z prędkością do 20 km/h. Nie dosięgną nas ich kły. Jad warana powoduje u ugryzionego osobnika spadek ciśnienia krwi, uszkodzenie tkanek, ból i paraliż. Wcześniej sądzono, że bakterie znajdujące się w paszczy jaszczurki wywołują u ofiary zakażenie i śmierć.

To tyle ciekawostek odnośnie Smoków z Komodo, z których znany jest tamtejszy Park Narodowy. Można je oglądać na żywo na wyspie Komodo i Rinca. Żyją one także na wyspie Flores.

Komodo jest trochę większa niż Rinca. Populacja waranów wynosi na niej około 1700 osobników. O 400 więcej niż na Rinca, na którą łatwiej jest się dostać z pobliskiej wyspy Flores.

Wizyta na Rinca była jednym z ważniejszych przystanków w czasie rejsu po Komodo. Przybyłam na wyspę prawie w południe, więc w najgorszej porze na robienie zdjęć czy też trekking. Jest on możliwy na szlakach o różnych stopniu trudności i długości. W zastanym upale im krótszy tym lepiej, zwłaszcza że były niewielkie szanse na spotkanie smoka na trasie.

Pierwsze napotkane warany leżały leniwie w cieniu koło bazy. Można je było obfotografować prawie z każdej strony, gdyby zechciały się choć trochę ruszyć. Przewodnik po parku w międzyczasie opowiedział o ich populacji i podzielił się pewną ciekawostką na ich temat. Otóż do zapłodnienia samicy może dojść bez pomocy samca. Jest to tak zwane rozmnażanie partenogenetyczne bez udziału samca, dokładnie jego plemnika, więc gdyby zostały same samice, to jest szansa na przetrwanie gatunku. Jak widać, natura poszła w tym przypadku do przodu. Sytuacja jak z kultowej komedii „Seksmisja”.

Po pierwszym spotkaniu z waranami wyszłam na szlak wraz z osobami, z którymi odbywałam rejs po Komodo. Towarzyszyli nam strażnicy zaopatrzeni w rozdwajające się na końcach kije służące do obrony przed waranami.

Liczyłam się z tym, że mogę ich nie spotkać. I całe szczęście, gdyż bardzo bym się rozczarowała, że nigdzie ich nie było widać. Nie było widać nawet cienia warana. Cienia jakiegokolwiek innego też nie było, więc radzę, aby zabrać ze sobą nakrycie głowy i coś do picia. (W napoje można się zaopatrzyć w niewielkim sklepiku znajdującym się przy bazie parku.) Szliśmy trasą widokową z wejściem na jedno ze wzgórz, z którego malowała się rozległa panorama na zatokę i pobliskie wyspy. Ładne miejsce i na pewno mające sporo uroku o wschodzie czy też zachodzie słońca. Jednak w środku upalnego dnia nie było ono zbyt przyjazne.

Park jest zdecydowanie wart odwiedzenia. Stanięcie twarzą w twarz ze Smokiem z Komodo to niezapomniane przeżycie, nawet jeśli nie jest to zawsze możliwe na otwartym terenie. W sumie dobrze, gdyż jeszcze skończyłabym jak jeden z fotografów, który podszedł zbyt blisko do jedzących waranów, a te pogryzły mu nogę. Czegóż się nie robi dla świetnego ujęcia. „Traci głowę”, a można też stracić nogę.

15 komentarzy

  • Gabi

    Zdjęcia wspaniałe i wymagające bardzo dużej odwagi. Bardzo ciekawych rzeczy się dowiedziałam. To że się nawzajem pożerają dziwi, ale już sposob na rozmnażanie solo – szok! Super relacja,
    pozdrawiam

    • Renata Łacina

      Spotkanie z waranami było pouczające i ekscytujące, ale wcale nie wymagało odwagi 🙂 Przed smokami z Komodo strzegli nas turystów strażnicy, więc robiąc im zdjęcia czułam się bezpiecznie.
      Pozdrawiam 🙂

  • podróżezkordula

    Warany z Komodo brzmią groźniej niż to wygląda na miejscu. Jak byłam też leżały. Oni je tam dobrze karmią. Tak jak piszesz, czujemy się tam bezpiecznie. Zupełnie nie wiedziałam o szczególnej cesze zapłodnienia. Świat jest dziwny. Na takich wyprawach człowiek nie zawsze może wybierac porę zwiedzania. Ale nie o to przecież do końca chodzi. Fantastyczne miejsce odwiedziłaś. Super je pokazałaś i opisałaś . Wspomnienia zostają. Renato, czy ja nie mogę znaleźć news lettera, czy źle szukam? Pozdrawiam Urszula

    • Renata Łacina

      Warany dobrze karmią, aby nie miały ochoty na turystów 😉 Miejsce jest fantastyczne dla każdego miłośnika przyrody. No i można dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy na temat waranów.
      Miło, że się podobało. Co do newslettera, to jeszcze nie ma możliwości, aby się do niego zapisać, ale będzie to kolejna rzecz, która pojawi się na stronie.
      Pozdrawiam 🙂

  • paweller

    Świetna przygoda, zobaczyć takie okazy z bliska to musiała być niesamowita frajda …, fotki bardzo podobające, w sumie to te jaszczurki na nich to takie nawet bardzo sympatyczne zwierzaki:) Niewiele o nich wiedziałem do tej pory, ale jedno jest pewne, zjeść to widzę, że potrafią:)
    Strona super …, pozdrawiam:)

    • Renata Łacina

      Tak, warany jak duże kiciusie, bardzo milusie 😉 Spotkanie z nimi „twarzą w twarz” to przeżycie zapamiętane przeze mnie do końca życia. Cieszę się, że miałam możliwość oglądania smoków z bliska.
      Fajnie, że zajrzałeś 🙂 Mam nadzieję, że będę w miarę regularnie dodać wpisy na stronie. A Ciebie namawiam na utworzenie swojego bloga. Jest to bardzo proste i zapewniam, że będę jej czynną: czytelniczką, oglądaczką i komentatorką 🙂
      Pozdrawiam 🙂

  • swiatkoniczyny.eu

    Mega relacja!
    Zawsze ciekawiło mnie to, w jaki sposób Ci strażnicy strzegą turystów, bo wielkość tych zwierząt mnie poraża. Czy te kije rzeczywiście wystarczają do obrony?
    Pokazałaś to miejsce bardzo interesująco, wiele ciekawych informacji.

    • Renata Łacina

      Warany, tak jak to napisała Ula w komentarzu, są dobrze karmione, więc nie muszą polować na pożywienie w postaci turystów. Dlatego też kije są wystarczającą przed nimi obroną. Przykre wypadki z waranami zdarzały się tylko poza parkiem i przeważnie z powodu lekkomyślności ludzi.
      Pozdrawiam 🙂

  • Irena-Hooltaye w podrozy

    Spotkanie z waranami bywa niezapomniane.Tłuste, wielkie i pozornie niegroźne.Nas na samym początku poczęstowano opowiastką, aby bardzo uważać w czasie spaceru, bo po jednym szwajcarskim turyście został tylko aparat.
    Rejs na Komodo wspominamy bardzo miło, piękna wyspa, podobnie jak Rinca, czy Flores.
    Zresztą cała Indonezja jest cudowna.
    Pozdrawiam 🙂

    • Renata Łacina

      Tak, cała Indonezja jest cudowna. Nie wiedziałam, że to taki różnorodny kraj tysiąca wysp, dopóki do niego nie trafiłam. Z chęcią bym do niego wróciła. A co do waranów, to fakt: wyglądają jak duże niegroźne jaszczurki, ale nie chciałabym się przy nich znaleźć bez czujnych strażników parku.
      Pozdrawiam 🙂

  • Renata Łacina

    Dotarcie do Parku Narodowego Komodo jest niezwykle proste. Wystarczy dolecieć na Flores a tam w stolicy wyspy – Labuan Bajo udać się do jednej z agencji turystycznych, których jest pełno na ulicy położonej wzdłuż wybrzeża. Oferty są od 2 do kilku dni i na różnym poziomie luksusu, więc jest w czym wybierać.
    Pozdrawiam 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *