LAWENDOWO – OCHROWE WSPOMNIENIE
Zbliża się czas kwitnienia lawendy i wróciłam wspomnieniami do nasyconych fioletem lawendowych pól, a także prowansalskich miasteczek mieniących się różnymi odcieniami ochry. Dzisiaj z ochotą przeniosłabym się choć na jeden dzień w miejsca pokazane w tym wpisie.
……………………………………………………………………………………….. AIX-EN-PROVANCE ………………………………………………………………………………………..
Zwiedzanie Prowansji rozpoczęliśmy od jej nieoficjalnej stolicy Aix-en-Provance.
Jest ona spora, gdyż liczy ponad 140 tyś. mieszkańców, ale w ogóle się tego nie odczuwa. Miasto sprawia wrażenie kameralnego. Zapewne za sprawą licznych klimatycznych uliczek malowanych cieniami rzucanymi przez platany, uroczych nieodwiedzanych przez turystów zaułków, ciekawych detali i elewacji w nasyconych barwach. Po niejednym budynku czy też pałacyku widać jego dawną świetność. Upały spowodowały, iż nie byłam zainteresowana jego intensywnym zwiedzaniem, zamiast niego wolałam cieniste zakamarki i chłód kościołów.
Na zdjęciach poniżej widać piękne sklepienie, organy oraz płaskorzeźbę znajdujące się w katedrze Saint-Sauver – najbardziej znanym zabytku miasta. Nawy w stylu romańskim, gotyckim i barokowym świadczą o bogatej historii budowli.
………………………………………..…………………………………………………………. VALENSOLE ……………………………………………………………………………………………………
Aix-en Provence było dla nas punktem wypadowym na malownicze lawendowe pola będące magnesem przyciągającym do Prowansji. Jedne z najbardziej znanych upraw można podziwiać w okolicach Valensole. Udaliśmy się tam, aby odnaleźć wśród hektarów fioletowego kwiecia i morza grządek obsiadłych przez dziesiątki turystów z kraju kwitnącej wiśni zapamiętany przeze mnie kamienny domeczek.
Nie chodziło o domeczek, który widać na zdjęciach powyżej, choć też jest uroczy. Przed zachodem słońca chciałam zrobić ujęcie pokazanego na poniższych kadrach domeczku-stodółki.
Miejsce jest bardzo popularne, więc spodziewałam się, iż nie będę tam sama. Gdy przybyłam na pola, to od razu zauważyłam spore międzynarodowe, wręcz międzykontynentalne towarzystwo nie oszczędzające swoich aparatów fotograficznych. Całe szczęście plantacja jest spora, więc i ja znalazłam dogodne miejsca do wykonania kilku zdjęć.
W czasie fotografowania, przemieszczania się po polu trzeba pamiętam, że jest to czyjaś uprawa i nie wolno jej niszczyć, ani zrywać kwiatów.
Lawendowe pola najlepiej fotografować z samego rano, albo tuż przed zachodem słońca, gdyż wtedy światło jest magiczne i lawenda wyjdzie intensywnie fioletowa.
Lawenda kwitnie od końca czerwca do połowy sierpnia. Kiedy dokładnie zależy od pogody w danym roku i wysokości na jakiej jest położona. Ja znalazłam się w Valensole w pierwszych dniach lipca i był to początek pełnego rozkwitu kwiatów.
………………………………………………..………………………………………… ABBAYE DE SENANQUE ………………..………………………………………………………………………….
W Prowansji lawendę można podziwiać w wielu miejscach np. koło bardzo popularnego cysterskiego opactwa Abbaye de Senanque. Jest ono tłumnie odwiedzane, ale nie ma co się dziwić, gdyż to jedna z wizytówek Prowansji i często znajduje się na pierwszym miejscu do zobaczenia w każdym przewodniku z tego regionu.
W opactwie mieszka kilku mnichów zajmujących się głównie uprawą lawendy rosnącej na przyklasztornych terenach.
Jak w każdym obleganym przez turystów miejsc, także i tutaj nie zabrakło sklepiku z pamiątkami kojarzącymi się z Prowansją. Można było nabyć suszoną lawendę jak i wszelkiego rodzaju wyroby z niej wytwarzane, od mydełek, przez olejki, kosmetyki, miód, aż po drobiazgi z jej malunkiem.
……………………………………………..…………………………………………………… ROUSSILLON …………………………………………………………………………………………………..
Jeśli macie już dosyć lawendowego koloru, to zapraszam do świata w kolorze ochry – prowansalskiego miasteczka Roussillon. Jego nazwa pochodzi od koloru village rosse, czyli malowana wieś. Faktycznie, jest to malowana wieś – miasteczko we wszystkich odcieniach ochry (jest to zabarwiona tlenkiem żelaza mieszanka gliny i piasku), a naliczono ich podobno osiemnaście. Prawie wszystkie elewacje są w jej odcieniach.
W mocnym słońcu nabierają one intensywnego koloru i tworzą malownicze kontrasty z turkusowymi, szmaragdowymi, zielonymi, niebieskimi i innymi barwami pokrywającymi okiennice i drzwi.
Roussillon leży na terenie Parku Narodowego Luberon.
Jego główną atrakcją turystyczną są pobliskie złoża ochry zwane prowansalskim Kolorado. Ochra była tam wydobywana do połowy XX wieku, dopóki nie pojawiły się inne możliwości produkcji pigmentów. Wtedy to przemysł zastąpiła turystyka.
Miałam ochotę pospacerować ochrowymi wąwozami i klifami, ale temperatura powietrza w okolicach 35 stopni Celsjusza skutecznie mnie od tego odwiodła. Byłam spragniona choć odrobiny cienia dającego wytchnienie. Wiedziałam, że znajdę go między murami miasteczka, dlatego też do niego skierowałam swe kroki.
Roussillon jest położone na wzniesieniu wśród ochrowych wzgórz i w związku z tym nie brakuje w nim schodów. Przemieszczając się po nich, co rusz natykałam się na piękne detale będące znakiem rozpoznawczym Prowansji, czyli: słonecznik, cykadę i lawendą. Na przykład motyw słonecznika zauważyłam na skrzynce na listy a figurki cykad przymocowane do elewacji domów.
Roussillon nie słynie z zabytków lecz z niepowtarzalnej atmosfery i kolorytu. Jednym z ładniejszych budynków w miasteczku jest znajdujący się przy placu de la Mairie osiemnastowieczny ratusz będący siedzibą lokalnych władz.
Zachwyciły mnie jego okiennice i drzwi w kolorze szmaragdu kontrastujące z ciepłym, intensywnym kolorem ścian. Takich pięknych barwnych zestawień znajdziemy w miasteczku bez liku.
Koło ratusza mieści się kilka restauracji na wolnym powietrzu, wprost na ulicy. Są one w większości zamknięte w czasie godzin pory obiadowej, do których jesteśmy przyzwyczajeni. Wielka szkoda, gdyż spacerując po Roussillon miałam wrażenie, że jest ono podporządkowane turystom.
W wielu miejscach znajdują się sklepiki, w których można zaopatrzyć się w słynącą w całej Prowansji lawendę, w wyprodukowane z niej i z nią związane wyroby, w oryginalne ceramiczne prace czy też inne dzieła lokalnych artystów.
Roussillon jest zdecydowanie warte odwiedzenia ze względu na unikalny klimat oraz niepowtarzalny kontrast między ochrowymi budynkami a soczystą zielenią przyrody i błękitem prowansalskiego nieba.
………………………………………………………………………………………… INFORMCJE PRAKTYCZNE ………………………………………………………………………………………….
Jeśli dotrzecie do miasteczka samochodem, a jest to najlepszy środek do przemieszczania się po Prowansji, to proponuję zostawić auto na jednym z trzech płatnych parkingów.
Największy parking Des Ocres znajduje się od południowo-wschodniej części Roussillon obok nieczynnej kopalni ochry, zaraz przy centrum.
Kolejny parking Des Sablons jest przy wjeździe do miasta od zachodniej strony.
Trzeci parking Saint Michel mieści się od północnej strony miasteczka.
7 komentarzy
Gabi, odpodrozydopodrozy.pl
Każdy kadr powala, począwszy od pól lawendy, przez kolory i klimat miasteczka, na ostatnim mega oryginalnie sfotografowanym słoneczniku kończąc.
Renata, ta relacja to jest po prostu zachwyt, pozdrawiam.
Małgosia z Akacjowego Bloga
We wszystkich tych miejscach byłam. Jak miło ogląda się Twoje kadry, w których wszystko wygląda znajomo. Dla mnie Aix to miasto P. Cezanne’a i tropiliśmy tam miejsca z nim związane. Pola w okolicach Valensole są wyjątkowe. jednak w czasie kiedy ja byłam, na początku lipca już trwały żniwa i część lawendy/ a raczej lawenduli znikała. Wszystko zależy od temperatur, myślę, że w połowie lipca już było po żniwach. Za to miód lawendowy tam kupiony wspominam do dziś, bo już nigdy potem, żaden nie miał tego smaku (no może poza węgierskim). Ochrowe Rousillon też piękne. Po spacerze w lesie człowiek wychodzi cały w pyle. Piękne wspomnienia,które wróciły do mnie za sprawą Twoich fantastycznych zdjęć. Wrócę jeszcze do Prowansji, bo to jeden z najpiękniejszych rejonów Francji. I ta kuchnia ….mniam ;D
Magda
Wow, uwielbiam takie klimaty. Ostatnio coś bardziej kusi mnie Francja, a twój wpis i zdjęcia tylko mnie w tym utwierdzają.
Irena-Hooltaye w podrozy
No cóż Reniu, mogę tylko powzdychać i pozachwycać się.
Cudowne zdjęcia, ale już Ci więcej nie będę pisac, bo wpadniesz w samozachwyt 🙂
Przepięknie, byłam wszędzie, ale wcześniej, zanim zakwitła lawenda, wiosną. Zaleta,nie było upałów.
No i tak mi szkoda i chciałabym wrócić.
Roussillon mnie zachwyciło, zwiedziłam złoża ochry, przecudowne.
Prowansja to dla mnie najpiękniejszy rejon Francji, za Gosią.
Wspaniała relacja !!! 🙂
Kasja Mo
Prześliczny wpis – dosłownie 🙂 Intensywność barw, zarówno miasteczek jak i pól, jest zachwycająca i super ją uchwyciłaś.
Martynosia
Przepiękne miejsce i cudowne zdjęcia! Prowansja jest zdecydowanie na mojej liście miejsc do odwiedzenia! Z niecierpliwością czekam na porót do normalności 😉
swiatkoniczyny.eu
Harmony,
Przed chwileczką właśnie wspominałam na moim blogu Twoje pola lawendowe. Mistrzowksie kadry.
Świetny przewodnik, dla wszystkich chętnych, wybierających się w te okolice.
Pomimo tego, że już tam byłam, z checią wróciłabym raz jeszcze.
Piękna i wartościowa prezentacja.
Pozdrawiam,